czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 10



 Po którymś z popołudniowych treningów Michał zadzwonił do mnie i powiedział, że wybiera się na piwo z chłopakami. Z racji tego, że jutro ma wolne zgodziłam się, chociaż powiedziałam mu, że ma wypić maksymalnie 3 piwa. W tym czasie ja bawiłam się z Kubą, który zaczął broić. Dekoder Polsatu znowu wylądował na podłodze, moja herbata została wylana ( dobrze, że nie była aż tak gorąca).
-Do kuchni marszem po ścierę i wycierasz to- mruknęłam podnosząc się z kanapy, co było mega wysiłkiem i wskazałam palcem na kuchnię.
Mały poszedł do ścierkę, wytarł w miarę swoich możliwości herbatę na panelach i odniósł powrotem do kuchni. Tak go sobie wyszkoliliśmy z Michałem. Niech sprząta, ma się uczyć już od młodego.
Teraz przyszedł do mnie i wtulił się w mój brzuch. Śmiał się i dotykał go palcem.
-Elia..- powiedział, patrząc na mnie.
-Tak Kuba, tutaj jest Amelia – uśmiechnęłam się, widząc jak sam się cieszy.
Koło 22 dostałam sms od męża, że nocuje dziś u kolegi i wróci jutro. Cudownie po prostu. Znowu się zaczyna. Jezu, czy Michał naprawdę musi mi robić takie coś? Wie, że za niecałe 2 miesiące jest poród, to jeszcze mnie zostawia samą z małym i nie wraca na noc. Jak Amelia już będzie z nami, to ja mu też takie coś zrobię. Zniknę na cały dzień, a on niech siedzi z dwójką małych.
Wrócił do domu następnego dnia po 9. Trochę jeszcze podpity, ale od razu mnie przytulił.
-Przepraszam.. Ale oni mnie tak namawiali.. Jak nalali to wylać miałem? Łeb mi pęka i chcę spać..- mruczał wtulony w moją szyję.
-U kogo spałeś?- spytałam, bo to jest dla mnie dość ważne.
-U kumpla.. Idę spać.- i zmył się do sypialni.
Dlaczego nie powiedział u jakiego kumpla? Zaraz się przekonamy u kogo był. Zajrzałam do pokoju, Michał spał już. Cichutko zamknęłam drzwi i usiadłam na kanapie w salonie. Kuba jeździł samochodzikami na panelach i jednocześnie oglądał bajki na Disney Junior. I już dzwonię do Wojtaszka.
-Haaaaaaaaaaaaaloooooooo?!- mruknął.
-No cześć Damian, tu Olka. Co Ty masz taki głos wymęczony?- spytałam, żeby nie było za sztywno.
-Aaa przestań, takie chlanie było… Tzn Michał grzecznie, tylko trzy piwa tak jak mu kazałaś.. O patrz, chłopak jeszcze śpi u mnie- no no no, Michał śpi u Damiana. Nieźle!
-A dasz mi go do telefonu?
-Nieeee, no po co go budzić, niech się wyśpi chłopak, powiem mu, że ma być na obiad w domu. No hej, cześć, pa- szybko się rozłączył, a ja wybuchłam śmiechem.
Coś czułam, że będą się kryć nawzajem. No ale dobrze, dzwonimy dalej.
-Hej Michał tu Olka- wesoło przywitałam się.
-Cześć, tu Milena. Michał śpi nachlany w łazience..
-Aż tak popłynął? O kurcze, to ostro musieli pić. Słuchaj jest może u was mój mąż?- spytałam, z wielkim bananem na ryju.
-Michał, obudź się, Ola dzwoni i pyta się o Kubiaka- usłyszałam, jak Milena mówi po cichu do Łaski.- Noo śpi też z moim.. powiem mu, że ma do Ciebie zadzwonić jak się obudzi, ok? Koniecznie musimy wybrać się na zakupy. No to paaa- chaotycznie się pożegnała.
No ale, nawet Milenę w to wrobili? Ooo nieeee, ostatni raz mi to było. Się skończą ich schadzki, dłużej tego już nie będzie. Teraz dzwonię do Masnego.
-Cześć Michał!- kolejny wydał z siebie dziwny dźwięk.
-Ciszeeej, haaloo? Ola?- mruczał.
-No Ola, Ola. Co to za chlanie było? Nie za dużo wam?- pytałam, kierując się do kuchni, żeby zrobić herbatkę małemu.
-A proszę Cię, wcale dużo nie piłem. To ja pilnowałem tą hołotę. Dzik był grzeczny, spał u mnie. Ooo teraz właśnie wychodzi do domu. Cześć Misiu!.. Patrz poszedł, zaraz pewnie będzie u Ciebie. Noo, a my musimy się spotkać kiedyś, bo Michał zachwalał, jak to Ty ładnie z brzuszkiem wyglądasz. Do zobaczenia, paaaa!- i się rozłączył.
Czy ja naprawdę jestem aż taka zła, że Misiek załatwił sobie u każdego alibi? Aż tak bardzo daję mu popalić? I jak to teraz on wychodzi od Masnego, ja śpi już w domu od 20 minut? Aaaaaaah, siatkarze. Ciekawe, co ma mi do powiedzenia Czarnowski.
-Agencja Towarzyska „Polski Kwiat” w czym mogę pomóc?- odebrał ze śmiechem.
-No nie wiem, auto możesz mi umyć- też się zaśmiałam, zawsze uwielbiałam rozmowy z nim.
-Co się stało, że dzwonisz? Serio auto mam umyć?
-Nie nie nie, nie trzeba. Dzwonie bo szukam Miśka..- i kolejnego wkręcałam dziś.
-Aaa, to się nie martw. Chłopaczyna śpi u mnie, bo po co miał w nocy jechać przez całe miasto. Luzik, odstawię go dzisiaj, spokojna rozczochrana- nawijał.
-No okeeej, to czekam. Paaaaaaa- i się rozłączyłam.
-Olaaaa!- usłyszałam wołanie. Powoli wstałam i ruszyłam do pokoju.
-Czego dusza pragnie?- spytałam opierając się o framugę drzwi.
-Ciebie! Chodź do mnie, chcę się poprzytulać..- marudził, więc położyłam się koło niego, a ten od razu mnie objął.- Co masz taką minę? Coś Cię boli?
-Zastanawiam się u kogo spałeś, bo dzwoniłam do Łasko, Czarnowskiego i Wojtaszka i oni powiedzieli, że jeszcze u nich śpisz, a Masny mi mówił, że właśnie od niego wychodzisz..- a Michał co? Zaczął się śmiać. On dosłownie rechotał.
-Serio tak mówili? Hahahahaha.
-A co to jakaś solidarność plemników? Takie śmieszne, że nie wiem, gdzie mój mąż był w nocy?- oburzyłam się.
-Spokojnie kochanie, nie denerwuj się. Spałem w Hani- wyjaśnił.
-U JAKIEJ HANI SPAŁEŚ?!- aż się poderwałam z łóżka.
-Ty słyszysz co ja Ci powiedziałem? Spałem W Hani, w samochodzie..
-Kurwa, to aż tak ciężko było przyjść do mnie? A może aż tak się najebałeś, że się bałeś wejść tu!- jechałam po nim, posyłając mu wrogie spojrzenia.
-Ale nie przeklinaj- syknął, mocno wtulając się w moje plecy.
-Zaraz mam poród, Kuba jest nieznośny a Ty szlajasz się po kumplach i chlejesz. Kawalerskie życie Ci już się skończyło.. Ty się już chyba nigdy nie zmienisz!- dalej nawijałam, no ale cóż, taka rola żony.
-Oj przestań już. Mogę Ci obiecać, że następne picie będzie dopiero po narodzinach Amelii- wyszczerzył się, a potem mnie pocałował.
-Ogoliłbyś się już, bo jak żul wyglądasz- zaczęłam po chwili przemawiać do niego.
-Kurde kochanie, nie marudź już.. Chyba łóżko mamy już za małe, kupimy nowe? Bo taki mi tu ciasno..
-Noo, mi tez niewygodnie.. Weź się posuń, albo nie. Nie chciałbyś położyć się na podłodze?
-Tu się puknij- i lekko puknął mnie w czoło.
-No weeeeź, idź się tam połóż. Ty tak fajnie wyglądasz na podłodze- a ten zaczął się śmiać.
-Jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- i już nasza pociecha rzuca się na nasze łóżko.
Oczywiście sam  nie wejdzie, więc Michał podniósł go i posadził między nami.
-Co znowu zbroiłeś?- tatuś od razu przechodzi do setna sprawy.
-Nić- i urocze, przemiłe i słodkie uśmieszki od niego.
-Chodź, tatuś Cie nauczy pompek robić- razem wstali i położyli się na podłodze.
Patrzcie, chwile temu kazałam mu to zrobić! Misiek najpierw sam, dla szpanu, zrobił 30 pompek po czym musiał odpoczywać pół godziny. Kuba na złość ojcu usiadł na jego plecach i tatuś robił z nim pompki. 


Z poślizgiem, no ale jest ;)
WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI ! :*

Czytasz=Komentujesz=Motywujesz !

sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 9



Minęło parę dni. W naszym życiu nadal jest szczęśliwie i przyjemnie. Kubiaczek szaleje na parkiecie i już niedługo walczy o kolejne trofeum. Z Ankary przywieźli brąz. A przecież dziewczyny lubią brąz, no nie? ;)
Teraz szybko ogarniamy się przed wyjściem z domu. Ja mam dziś wizytę u ginekologa, a Michał zasuwa na trening. Oczywiście, on zabiera ze sobą Kubę, żebym ja mogła na spokojnie jechać do doktora. Załadowałam już w swoją torebkę portfel i dokumenty, a maż szuka koszulki. Kuba biega za ojcem i go naśladuje, co chwilę śmiejąc się.
Przed 10 wyjeżdżamy spod bloku. Oczywiście, odbyła się drobna kłótnia kto dziś prowadzi. Jego argument to: jesteś w ciąży – nie możesz. Mój: Ty jedziesz na trening, a ja szybciej wyjdę od ginekologa i nie będę czekała, aż podjedziesz po mnie. No i wiadomo, że mi ustąpił.
-Tylko uważaj na siebie, Amelię i Hanie- mówił, gdy byliśmy już pod halą.
-Na Hanie?- zdziwiłam się, patrząc na niego jak na głupka.
A ten co? Poklepał delikatnie samochód. Aaaaa, to my się teraz Hanią wozimy. Jeeny, on nawet auto nazwał. No tak, nowe z salonu.
-Dooobrzee, a Ty masz mieć cały czas na oku młodego. Jak on mi się poskarży, że..- i patrzcie, Kubiak zamknął mi usta pocałunkiem.
-Luzik mamuśka, nic się nie stanie- wyszczerzył się i razem z synem wszedł do budynku.
-Luzik mamuśka- powtórzyłam, odpalając samochód, po czym uniosłam się śmiechem.
Po 12 już byłam po wizycie. Pan Adam – mój ginekolog – oznajmił mi, że z małą wszystko dobrze tylko jak zwykle prosił o mniej stresu i więcej spokoju. Nie ma sprawy, da się to załatwić ;) Ajj, do porodu zostało mi tak nie wiele. Właśnie zaczął się 7 miesiąc.
Pod drogą wstąpiłam do apteki po kolejną dawkę witamin i ruszyłam na halę po moich panów. Misiek zaraz kończy trening i opierniczy mnie, że się spóźniłam. No to wiadomo, noga na gaz i jedziemy. Oczywiście, przy mężu jeżdżę najwięcej to 70km/h, bo to przecież jego cacko jest. Haniulaa taka.
Zbliżałam się do dość ostrego zakrętu w prawo. I wtem z naprzeciwka jadący samochód otarł moją lewą stronę samochodu. Lekko zatrzęsło, lusterko odpadło.. Gwałtownie się zatrzymałam i wysiadłam. A ten kierowca co zrobił? Uciekł, dokładnie tak. Od razu spojrzałam na auto. Bez lusterka i było otarte! Z nerwów kucnęłam, a w oczach pojawiły się łzy. Michał mnie zabije!
-Halo, proszę pani? Nic pani nie jest? Widziałem całą sytuację.. Boże pani jest w ciąży! Proszę wsiąść ze mną do samochodu, pani powinna zostać przebadana. Ja już dzwonię po policję..- usłyszałam nad sobą.
-Nie, dziękuję poradzę sobie- odparłam i jeszcze raz spojrzałam na Hanię.
W tym czasie została powiadomiona policja, z czym wiązał się przyjazd pogotowia. Policjanci powiedzieli, że się wszystkim zajmą, miałam tylko zostawić swoje dane. Oczywiście podałam też numer do Michała, żeby go poinformowali. Sanitariusze zabrali mnie do szpitala, gdyż stwierdzili, że muszą zrobić mi USG i sprawdzić, czy z dzieckiem jest wszystko okej.
Było wszystko dobrze. Nie potrzebnie mnie tutaj przywieźli. Rany, ale Michał da mi popalić. Świeżutkie auto, jest z nami od 2 tygodni..
-Michał-
Trenujemy sobie, jest wszystko cacy, Kuba bawi się ze sztabem. Łasko jak zwykle wygina śmiało ciało, Wojtaszek rzuca w każdego piłami, a Lolek ze śmiechem zajada paluszki, częstując mojego syna. I taki to sobie luźny trening mamy. Przyszła spanikowana pani z sekretariatu i od razu podeszła do trenera. Coś mu powiedziała, na co ten się przestał śmiać i spojrzał na mnie. Kurde, nie wróży to nic dobrego.
-Michał, chodź do mnie!- krzyknął, a ja w sekundę byłem już przy nim.- Słuchaj ale tylko spokojnie, nie denerwuj się- a ja już cały się buzowałem.- Ola miała wypadek.
Spojrzałem na niego jak na idiotę. Co on mówi? Ola? Moja Ola i wypadek? Moja Ola?!
-Ale spokojnie, jest w szpitalu, podobno nic groźnego, ale.. Jedź do niej.
-Ale jak co? Dlaczego? Co się stało?!- pytałem, nic nie rozumiejąc.
-Michał do cholery idź!- krzyknął Łasko.
-Ja Kubę zabiorę do nas- dodał Damian.
Spojrzałem po nich wszystkich z szokiem i łzami w oczach. Przytuliłem syna i jak najszybciej wybiegłem do szatni. Na strój szybko wciągnąłem dres, a w drzwiach stanął Krzysiek Gierczyński.
-Masz moje auto- i rzucił mi kluczyki, wyjmując je z torby.
Podziękowałem i po 10 minutach byłem już po szpitalem. Od lekarza dowiedziałem się, że z Olą i Amelią nic się nie stało i Bogu dzięki. Dodał, że policja jeszcze dzisiaj będzie u nas z autem. W sali moja żona siedziała załamana na łóżku. Boże, ona trzęsła się i płakała. Bardzo mocno ją przytuliłem. Z całych sił.
-Ola-
-Michał ja przepraszam, on za mocno skręcił, zjechał na mój pas, ja nie chciałam tego, jechałam wolno, kochanie przepraszam..- wyłam mu.
-Cii, uspokój się.. Chodź, jedziemy do domu- odsunął się ode mnie i spojrzał w oczy.
O dziwo, nie dostrzegłam w nich złości.
-Czym?- ten tylko westchnął i pociągnął mnie za rękę, biorąc moją torebkę.
Jak się okazało, Misiek przyjechał autem Krzyśka. Pod drogą nic się nie odzywaliśmy, ja cicho łkałam, a on co jakiś czas kładł rękę na moje kolano. Przed domem stała już Hania i radiowóz. Laweta właśnie odjechała. Wysiedliśmy z auta i podeszliśmy do funkcjonariuszy.
-Dzień dobry starszy aspirant Kasprzak i aspirant Guzek Komenda Stołeczna Policji, pani Aleksandra Kubiak?- zaczął jeden, trochę grubszy z wąsem, więc ja pokiwałam głową.
-My w sprawie tej kolizji, do której doszło dziś po godzinie 12. Samochód został odstawiony na wskazany adres, jednak chcielibyśmy spisać zeznania od pani.
-Panie aspirancie, moja żona nie jest dziś w stanie, żeby składać jakiekolwiek wyjaśnienia. Proszę przyjechać jutro- odezwał się Michał, mocniej obejmując mnie ręką w tali.
-Ale proszę pana, takie są procedury. My musimy wiedzieć jak do tego doszło..
-Dobra Marek, daj spokój, ta pani jest w ciąży. W takim razie przyjedziemy jutro w godzinach popołudniowych, proszę być wtedy w domu- i sobie poszli.
Michał podszedł do swojej Hani i aż przejechał palcem po „zadrapaniach na jej skórze”. Przykucnął zmarnowany i patrzał się. Co teraz miałam zrobić? Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, Michał by mnie zawiózł i odebrał od lekarza i nic by się nie stało. Poszłam do mieszkania i od razu skierowałam się do łazienki. Obmyłam twarz wodą, chociaż nadal wyglądałam tak samo okropnie. Gdy przyszłam do kuchni, on już tam siedział.
-Bardzo jesteś na mnie zły o samochód?- spytałam, siadając obok.
-Nie jestem zły o samochód. Bardziej na siebie jestem wkurwiony. Mogłem Ciebie zawieźć, mogłem nie iść na trening tylko jechać z Tobą. Kurwa, gdyby coś się wam stało..- i bardzo mocno przytulił mnie.
-Obiecuję, że już więcej nie wsiądę, już więcej nie pojadę samochodem..- od razu zaczęłam zarzekać się.
-Nie. Nie mów tak. Nie możesz przez takie coś zrezygnować z jazdy.. Jak to się stało?- odsunął się ode mnie i przejechał mi ręką po włosach.
-Trochę się spieszyłam, bo było już grubo po 12, a Ty już kończyłeś trening.. Ale zwalniałam przed każdym zakrętem, przecież wiesz, że jestem dobrym kierowcą. I był taki ostry w prawo, jak Boga kocham Michał jechałam powoli. A ten nie wiem jak on chciał jechać, ale jechał prosto na mnie! Zjechałam lekko, a on mnie obtarł- chaotycznie skracałam mu to, co się wydarzyło.
-Spisałaś numery?
-Myślisz, że myślałam o tym? Pierwsze co mi przyszło do głowy to: „Boże, Misiek mnie zabije”. Przepraszam Michał – oczywiście spuściłam głowę.
-Nie przepraszaj, nie masz za co. To nie Twoja wina, ważne, że Wam nic się nie stało. Nie darowałbym sobie, gdyby coś Tobie i Amelce się stało..- mówił, przytulając mnie.
-A Hania? Przecież tak się cieszyłeś, dbałeś o nią.
-A Hanię się wyklepie i będzie jak nowa. Kochanie kurwa, nie jestem zły na Ciebie. Uśmiechnij się, przecież to tylko samochód- sam się delikatnie uśmiechnął.
-Gdzie Kuba?- przeraziłam się. Rany, zapomnieliśmy o własnym dziecku.
-Spokojnie, jest u Wojtaszków. Zadzwonię, żeby przywieźli go. No dalej, rozchmurz się- szturchnął mnie, przez co nikle się uśmiechnęliśmy.- Chodź, zrobimy coś do jedzenia. Pewnie głodna jesteś co?- non stop się szczerzył.
Po obiedzie przyjechał Damian z Kubą. Michał zszedł do nich przed blok i razem oceniali stan auta. Co chwile któryś z nich śmiał się i oklepywał Hanię. Cieszę się, że tak to się skończyło, że Misiek nie jest aż tak zły na mnie. Chociaż zarzeka się, że jest dobrze, się nie gniewa ale pewnie lekko jest zły. Co ja jeszcze nawywijam temu Michałowi? 

Hej hej hej ! ;) 
Przepraszam, za długą nieobecność. No ale dziś się spięłam i powstał nowy rozdzialik.  
Pewnie niektóre z Was, myślą, że ja nie czytam Waszych opowiadań bo nie komentuje. Ależ tak się nie dzieje, bo na blogi wchodzę co weekend i jak jest czas to dam komentarz albo zrobię to później. Kolejny rozdział oby za tydzień.
A nominacje to jak będzie wolny czas! ;)
Dziękuję za wszystkie słowa i przepraszam za błędy ;)



Czytasz = Komentujesz = Motywujesz !