sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 9



Minęło parę dni. W naszym życiu nadal jest szczęśliwie i przyjemnie. Kubiaczek szaleje na parkiecie i już niedługo walczy o kolejne trofeum. Z Ankary przywieźli brąz. A przecież dziewczyny lubią brąz, no nie? ;)
Teraz szybko ogarniamy się przed wyjściem z domu. Ja mam dziś wizytę u ginekologa, a Michał zasuwa na trening. Oczywiście, on zabiera ze sobą Kubę, żebym ja mogła na spokojnie jechać do doktora. Załadowałam już w swoją torebkę portfel i dokumenty, a maż szuka koszulki. Kuba biega za ojcem i go naśladuje, co chwilę śmiejąc się.
Przed 10 wyjeżdżamy spod bloku. Oczywiście, odbyła się drobna kłótnia kto dziś prowadzi. Jego argument to: jesteś w ciąży – nie możesz. Mój: Ty jedziesz na trening, a ja szybciej wyjdę od ginekologa i nie będę czekała, aż podjedziesz po mnie. No i wiadomo, że mi ustąpił.
-Tylko uważaj na siebie, Amelię i Hanie- mówił, gdy byliśmy już pod halą.
-Na Hanie?- zdziwiłam się, patrząc na niego jak na głupka.
A ten co? Poklepał delikatnie samochód. Aaaaa, to my się teraz Hanią wozimy. Jeeny, on nawet auto nazwał. No tak, nowe z salonu.
-Dooobrzee, a Ty masz mieć cały czas na oku młodego. Jak on mi się poskarży, że..- i patrzcie, Kubiak zamknął mi usta pocałunkiem.
-Luzik mamuśka, nic się nie stanie- wyszczerzył się i razem z synem wszedł do budynku.
-Luzik mamuśka- powtórzyłam, odpalając samochód, po czym uniosłam się śmiechem.
Po 12 już byłam po wizycie. Pan Adam – mój ginekolog – oznajmił mi, że z małą wszystko dobrze tylko jak zwykle prosił o mniej stresu i więcej spokoju. Nie ma sprawy, da się to załatwić ;) Ajj, do porodu zostało mi tak nie wiele. Właśnie zaczął się 7 miesiąc.
Pod drogą wstąpiłam do apteki po kolejną dawkę witamin i ruszyłam na halę po moich panów. Misiek zaraz kończy trening i opierniczy mnie, że się spóźniłam. No to wiadomo, noga na gaz i jedziemy. Oczywiście, przy mężu jeżdżę najwięcej to 70km/h, bo to przecież jego cacko jest. Haniulaa taka.
Zbliżałam się do dość ostrego zakrętu w prawo. I wtem z naprzeciwka jadący samochód otarł moją lewą stronę samochodu. Lekko zatrzęsło, lusterko odpadło.. Gwałtownie się zatrzymałam i wysiadłam. A ten kierowca co zrobił? Uciekł, dokładnie tak. Od razu spojrzałam na auto. Bez lusterka i było otarte! Z nerwów kucnęłam, a w oczach pojawiły się łzy. Michał mnie zabije!
-Halo, proszę pani? Nic pani nie jest? Widziałem całą sytuację.. Boże pani jest w ciąży! Proszę wsiąść ze mną do samochodu, pani powinna zostać przebadana. Ja już dzwonię po policję..- usłyszałam nad sobą.
-Nie, dziękuję poradzę sobie- odparłam i jeszcze raz spojrzałam na Hanię.
W tym czasie została powiadomiona policja, z czym wiązał się przyjazd pogotowia. Policjanci powiedzieli, że się wszystkim zajmą, miałam tylko zostawić swoje dane. Oczywiście podałam też numer do Michała, żeby go poinformowali. Sanitariusze zabrali mnie do szpitala, gdyż stwierdzili, że muszą zrobić mi USG i sprawdzić, czy z dzieckiem jest wszystko okej.
Było wszystko dobrze. Nie potrzebnie mnie tutaj przywieźli. Rany, ale Michał da mi popalić. Świeżutkie auto, jest z nami od 2 tygodni..
-Michał-
Trenujemy sobie, jest wszystko cacy, Kuba bawi się ze sztabem. Łasko jak zwykle wygina śmiało ciało, Wojtaszek rzuca w każdego piłami, a Lolek ze śmiechem zajada paluszki, częstując mojego syna. I taki to sobie luźny trening mamy. Przyszła spanikowana pani z sekretariatu i od razu podeszła do trenera. Coś mu powiedziała, na co ten się przestał śmiać i spojrzał na mnie. Kurde, nie wróży to nic dobrego.
-Michał, chodź do mnie!- krzyknął, a ja w sekundę byłem już przy nim.- Słuchaj ale tylko spokojnie, nie denerwuj się- a ja już cały się buzowałem.- Ola miała wypadek.
Spojrzałem na niego jak na idiotę. Co on mówi? Ola? Moja Ola i wypadek? Moja Ola?!
-Ale spokojnie, jest w szpitalu, podobno nic groźnego, ale.. Jedź do niej.
-Ale jak co? Dlaczego? Co się stało?!- pytałem, nic nie rozumiejąc.
-Michał do cholery idź!- krzyknął Łasko.
-Ja Kubę zabiorę do nas- dodał Damian.
Spojrzałem po nich wszystkich z szokiem i łzami w oczach. Przytuliłem syna i jak najszybciej wybiegłem do szatni. Na strój szybko wciągnąłem dres, a w drzwiach stanął Krzysiek Gierczyński.
-Masz moje auto- i rzucił mi kluczyki, wyjmując je z torby.
Podziękowałem i po 10 minutach byłem już po szpitalem. Od lekarza dowiedziałem się, że z Olą i Amelią nic się nie stało i Bogu dzięki. Dodał, że policja jeszcze dzisiaj będzie u nas z autem. W sali moja żona siedziała załamana na łóżku. Boże, ona trzęsła się i płakała. Bardzo mocno ją przytuliłem. Z całych sił.
-Ola-
-Michał ja przepraszam, on za mocno skręcił, zjechał na mój pas, ja nie chciałam tego, jechałam wolno, kochanie przepraszam..- wyłam mu.
-Cii, uspokój się.. Chodź, jedziemy do domu- odsunął się ode mnie i spojrzał w oczy.
O dziwo, nie dostrzegłam w nich złości.
-Czym?- ten tylko westchnął i pociągnął mnie za rękę, biorąc moją torebkę.
Jak się okazało, Misiek przyjechał autem Krzyśka. Pod drogą nic się nie odzywaliśmy, ja cicho łkałam, a on co jakiś czas kładł rękę na moje kolano. Przed domem stała już Hania i radiowóz. Laweta właśnie odjechała. Wysiedliśmy z auta i podeszliśmy do funkcjonariuszy.
-Dzień dobry starszy aspirant Kasprzak i aspirant Guzek Komenda Stołeczna Policji, pani Aleksandra Kubiak?- zaczął jeden, trochę grubszy z wąsem, więc ja pokiwałam głową.
-My w sprawie tej kolizji, do której doszło dziś po godzinie 12. Samochód został odstawiony na wskazany adres, jednak chcielibyśmy spisać zeznania od pani.
-Panie aspirancie, moja żona nie jest dziś w stanie, żeby składać jakiekolwiek wyjaśnienia. Proszę przyjechać jutro- odezwał się Michał, mocniej obejmując mnie ręką w tali.
-Ale proszę pana, takie są procedury. My musimy wiedzieć jak do tego doszło..
-Dobra Marek, daj spokój, ta pani jest w ciąży. W takim razie przyjedziemy jutro w godzinach popołudniowych, proszę być wtedy w domu- i sobie poszli.
Michał podszedł do swojej Hani i aż przejechał palcem po „zadrapaniach na jej skórze”. Przykucnął zmarnowany i patrzał się. Co teraz miałam zrobić? Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, Michał by mnie zawiózł i odebrał od lekarza i nic by się nie stało. Poszłam do mieszkania i od razu skierowałam się do łazienki. Obmyłam twarz wodą, chociaż nadal wyglądałam tak samo okropnie. Gdy przyszłam do kuchni, on już tam siedział.
-Bardzo jesteś na mnie zły o samochód?- spytałam, siadając obok.
-Nie jestem zły o samochód. Bardziej na siebie jestem wkurwiony. Mogłem Ciebie zawieźć, mogłem nie iść na trening tylko jechać z Tobą. Kurwa, gdyby coś się wam stało..- i bardzo mocno przytulił mnie.
-Obiecuję, że już więcej nie wsiądę, już więcej nie pojadę samochodem..- od razu zaczęłam zarzekać się.
-Nie. Nie mów tak. Nie możesz przez takie coś zrezygnować z jazdy.. Jak to się stało?- odsunął się ode mnie i przejechał mi ręką po włosach.
-Trochę się spieszyłam, bo było już grubo po 12, a Ty już kończyłeś trening.. Ale zwalniałam przed każdym zakrętem, przecież wiesz, że jestem dobrym kierowcą. I był taki ostry w prawo, jak Boga kocham Michał jechałam powoli. A ten nie wiem jak on chciał jechać, ale jechał prosto na mnie! Zjechałam lekko, a on mnie obtarł- chaotycznie skracałam mu to, co się wydarzyło.
-Spisałaś numery?
-Myślisz, że myślałam o tym? Pierwsze co mi przyszło do głowy to: „Boże, Misiek mnie zabije”. Przepraszam Michał – oczywiście spuściłam głowę.
-Nie przepraszaj, nie masz za co. To nie Twoja wina, ważne, że Wam nic się nie stało. Nie darowałbym sobie, gdyby coś Tobie i Amelce się stało..- mówił, przytulając mnie.
-A Hania? Przecież tak się cieszyłeś, dbałeś o nią.
-A Hanię się wyklepie i będzie jak nowa. Kochanie kurwa, nie jestem zły na Ciebie. Uśmiechnij się, przecież to tylko samochód- sam się delikatnie uśmiechnął.
-Gdzie Kuba?- przeraziłam się. Rany, zapomnieliśmy o własnym dziecku.
-Spokojnie, jest u Wojtaszków. Zadzwonię, żeby przywieźli go. No dalej, rozchmurz się- szturchnął mnie, przez co nikle się uśmiechnęliśmy.- Chodź, zrobimy coś do jedzenia. Pewnie głodna jesteś co?- non stop się szczerzył.
Po obiedzie przyjechał Damian z Kubą. Michał zszedł do nich przed blok i razem oceniali stan auta. Co chwile któryś z nich śmiał się i oklepywał Hanię. Cieszę się, że tak to się skończyło, że Misiek nie jest aż tak zły na mnie. Chociaż zarzeka się, że jest dobrze, się nie gniewa ale pewnie lekko jest zły. Co ja jeszcze nawywijam temu Michałowi? 

Hej hej hej ! ;) 
Przepraszam, za długą nieobecność. No ale dziś się spięłam i powstał nowy rozdzialik.  
Pewnie niektóre z Was, myślą, że ja nie czytam Waszych opowiadań bo nie komentuje. Ależ tak się nie dzieje, bo na blogi wchodzę co weekend i jak jest czas to dam komentarz albo zrobię to później. Kolejny rozdział oby za tydzień.
A nominacje to jak będzie wolny czas! ;)
Dziękuję za wszystkie słowa i przepraszam za błędy ;)



Czytasz = Komentujesz = Motywujesz ! 

21 komentarzy:

  1. Kurde, ukradłaś mi pomysł! :D Właśnie podobną sytuację opisałam u siebie, w sensie z tym autem. Ale mój pewnie pokaże się dopiero za jakieś pół roku :D Świetnie to opisałaś. Wiedziałam, ze Michał sie na nią nie wydrze ani nic, bo przecież ona jest w ciąży ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku na początku się przeraziłam że coś jej i Amelce się stanie.Tacy kretyni dostają właśnie prawko,Michał zachował się jak prawdziwy czuły facet :)
    Czekam na kolejny z niecierpliwością :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff dobrze ze nic im się nie stało ;p Michał zachował się jak należało. Ważniejsza jest rodzina a nie jakies autko. Cudownie :P DO astępnego :p zapraszam do siebie ;p http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. No to sie porobilo.. Dobrze, ze Oli ani dziecku sie nic nie stalo..
    Mam nadzieje, ze ta cala dobra atmosfera nie jest cisza przed burza, czy cos...
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Michał kocha Olkę a nie jakiś głupi samochód więc to było pewne, że się na nią za bardzo nie wkurzy. Mam nadzieję, że między tą dwójką będą już tylko takie kłótnie kto ma prowadzić samochód. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale się przestraszyłam. Dobrze, że nic im nie jest i że Michał nie jest zły na Ole. Dzięki wielkie :)
    Nominuję cię do Libster Award. więcej informacji znajdziesz u mnie.
    http://jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na 13 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi się raz zdarzyło urwać lusterko... :D
    Ale rodzice nie byli źli, a szkody pokrył tata :D
    Dobrze, że tylko tak się to skończyło ;)
    A Ola będzie miała nauczkę, żeby bardziej uważać :]
    Czekam na nexta :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wkręt dziesiąty na zycie-to-zwykla-sciemniara.blogspot.com zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/ zapraszam na 15 ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. zapraszam na 2 rozdział http://odpierwszegospotkania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. zapraszam http://odpierwszegospotkania.blogspot.com/2014/04/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  13. zapraszam do mnie na 4 www.odpierwszegospotkania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/ zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/ zapraszam na 17 ;p

    OdpowiedzUsuń