Cześć. Nazywam się Aleksandra Kubiak i chcę opowiedzieć Wam
swoją historię.
Moje życie odmieniło się, gdy 9 maja 2010 spotkałam miłość.
Przyszła tak nagle, nieoczekiwanie. Zwykły popołudniowy spacer na zawsze
zostanie w mojej pamięci. Pojawił się pewien chłopak, przedstawił się imieniem
Michał i poprosił o wskazanie drogi do „Nesce” – najlepszej kawiarni w mieście.
W zamian za pomoc zaprosił mnie na kawę i ciacho. Było i drugie spotkanie,
trzecie, siódme i dziesiąte. Z każdym kolejnym poznawaliśmy się bardziej,
rozmawialiśmy na przeróżne tematy, dyskutowaliśmy o bieżących sprawach.
Pojawiły się wspólne wypady do parku, do kina, na tańce. Piątkowe wieczory
spędzaliśmy razem, oglądając komedie i jedząc „nasze” lody truskawkowo-
czekoladowe. Coraz bardziej przywiązywaliśmy się do siebie. On zabierał mnie na
swoje mecze- jest siatkarzem, ze mną chodził na zakupy. Po pół roku przyszedł
ze swoją meczową koszulką. Powiedział, że chce żebym zawsze w niej chodziła na
mecze. Poprosił o bycie razem. Byłam nie zauroczona, a nawet i zakochana w nim,
więc zgodziłam się. Poznawałam jego kumpli z zespołu, a on moje koleżanki ze
studiów. Nie zawsze było kolorowo, kłóciliśmy się często o jego wyjazdy na
mecze albo o moją pracę i weekendowe studia. Brak czasu źle wpływał na nasz
związek, 24 godziny na dobę to za mało dla nas. Ale na szczęście kryzys minął,
a my wyszliśmy z tego cali i szczęśliwi, a przede wszystkim wyszliśmy z tego
razem. W wakacje poznałam jego rodziców- bardzo kochające się małżeństwo.
Myślę, że mnie polubili. Nawet kiedyś, gdy Michał miał trening spotkałam
się jego mamą. Przyjechała do niego, a
nie pomyślała, że go akurat nie będzie. Szczęście w nieszczęściu, że miała mój
numer telefonu i spędziła ten czas ze mną dopóki jej syn nie wrócił, a nie na
wycieraczce przed drzwiami. Moi rodzice także zaakceptowali Michała. Nawet
powiedzieli, że „mam się go trzymać”. Tylko siostra rozpoznała w nim TEGO
siatkarza, bo rodzice w ogóle siatkówką się nie interesują. Ale zaczęli oglądać
mecze Politechniki, by być na bieżąco jak Michał przyjedzie.
Mój chłopak zmienił klub. Jastrzębie-Zdrój mi go zabrało.
Były przez to kłótnie, ale jeździliśmy do siebie w miarę możliwości. Dlaczego
nie przeprowadziłam się z nim? Było mi dobrze w Warszawie.
Prawdziwe kłopoty ściągnął na nas rok 2012. Bynajmniej tak
nam się na początku wydawało. Już w sylwestra 2011/2012 po pierwszej w nocy
witałam się z kibelkiem. Michał wrzeszczał, że za dużo wypiłam i dlatego mój
żołądek się zbuntował. Było mi wszystko jedno co mówił, ważne, żeby już było mi
lepiej.. A miał być taaaaaki sylwester w Jastrzębiu. Jednak w połowie stycznia
2012 dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Wywróciło to całe moje życie, nie
planowałam tego. Nie teraz. Tak cholernie się bałam Michała, rodziców, tego co
będzie. Jednak nie taki diabeł straszny jak go malują. Przyszły ojciec się
ucieszył, a i dziadkowie nie narzekali. Postawili nam tylko jeden warunek.
ŚLUB. I 23 czerwca 2012, kiedy ja byłam w 7 miesiącu, a Michał przygotowywał
się do finału Ligii Światowej w Sofii, urządziliśmy wesele na 200 osób. Huczne,
z jajem.
3 sierpnia na świat przyszedł Jakub Kubiak. Jego ojciec był
przeszczęśliwy. Nie dość, że 8 lipca został złotym medalistą LŚ, to teraz
został ojcem! Pierwsze dni, miesiące były trudne dla nas. Obydwoje byliśmy
podenerwowani nocnymi pobudkami. Ale staraliśmy się nie wrzeszczeć na siebie,
tylko pomagać sobie. I tak właśnie było. Michał starał się spędzać z nami każdą
wolną chwilę. I minął rok. Nadszedł styczeń, a ja jestem w czwartym miesiącu
drugiej ciąży. Teraz mąż zażyczył sobie córeczki. Żartują sobie z nas, że się
rozpędziliśmy z produkcją.. A co tam. Kubuś ma 18 miesięcy, całą uwagę
poświęcam jemu. Mały jeszcze nie mówi, a już mi pyskuje np., jeśli ja mu
tłumaczę, że nie wolno dotykać taty torby, to on mi coś po swojemu odpowie. Ja
krzyknę to on krzyknie. Zabawna sytuacja dla kogoś, kto to widzi. A wiecie jak
on ojca leje? Nieraz Michał dostał od Kuby z pieści. Bardzo aktywne dziecko
mamy – tak to sobie tłumaczymy.
Dziś jest 11 stycznia, sobota. Właśnie skończył się mecz
Jastrzębski – ZAKSA. Przegraliśmy. Kuba już od godziny śpi. Około 22 wrócił mój
maż.
No więc tak to się zaczyna. Inna perspektywa, Michał już po ślubie, z rodziną. Mam nadzieję, że zaciekawi Was to opowiadanie. A kolejny rozdział postaram dodać się w środku tygodnia. ;)
Mogłabym liczyć na jakiś rozgłos? Chciałby ktoś zareklamować moje opowiadanie?
Pozdrawiam, Ola. ;)
Jestem Dośka. ;) Kiedyś też pisałam opowiadania, ale z wiekiem i z braku czasu przestałam. Pomagam z rozgłosem, napisałam do kilku moich byłych czytelniczek. Czekam za kolejnym ;)
OdpowiedzUsuńhyhy :D no , powiem szczerze, że zapowiada się ciekawie :D coś oryginalnego :p jeżeli to nie kłopot, to informuj mnie [ 3774639 ] z góry dziękuję ; ) a w wolnej chwili zapraszam do siebie - http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/ pozdrawiam, Młoda ; )
OdpowiedzUsuń