niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 1



Cześć. Nazywam się Aleksandra Kubiak i chcę opowiedzieć Wam swoją historię.
Moje życie odmieniło się, gdy 9 maja 2010 spotkałam miłość. Przyszła tak nagle, nieoczekiwanie. Zwykły popołudniowy spacer na zawsze zostanie w mojej pamięci. Pojawił się pewien chłopak, przedstawił się imieniem Michał i poprosił o wskazanie drogi do „Nesce” – najlepszej kawiarni w mieście. W zamian za pomoc zaprosił mnie na kawę i ciacho. Było i drugie spotkanie, trzecie, siódme i dziesiąte. Z każdym kolejnym poznawaliśmy się bardziej, rozmawialiśmy na przeróżne tematy, dyskutowaliśmy o bieżących sprawach. Pojawiły się wspólne wypady do parku, do kina, na tańce. Piątkowe wieczory spędzaliśmy razem, oglądając komedie i jedząc „nasze” lody truskawkowo- czekoladowe. Coraz bardziej przywiązywaliśmy się do siebie. On zabierał mnie na swoje mecze- jest siatkarzem, ze mną chodził na zakupy. Po pół roku przyszedł ze swoją meczową koszulką. Powiedział, że chce żebym zawsze w niej chodziła na mecze. Poprosił o bycie razem. Byłam nie zauroczona, a nawet i zakochana w nim, więc zgodziłam się. Poznawałam jego kumpli z zespołu, a on moje koleżanki ze studiów. Nie zawsze było kolorowo, kłóciliśmy się często o jego wyjazdy na mecze albo o moją pracę i weekendowe studia. Brak czasu źle wpływał na nasz związek, 24 godziny na dobę to za mało dla nas. Ale na szczęście kryzys minął, a my wyszliśmy z tego cali i szczęśliwi, a przede wszystkim wyszliśmy z tego razem. W wakacje poznałam jego rodziców- bardzo kochające się małżeństwo. Myślę, że mnie polubili. Nawet kiedyś, gdy Michał miał trening spotkałam się  jego mamą. Przyjechała do niego, a nie pomyślała, że go akurat nie będzie. Szczęście w nieszczęściu, że miała mój numer telefonu i spędziła ten czas ze mną dopóki jej syn nie wrócił, a nie na wycieraczce przed drzwiami. Moi rodzice także zaakceptowali Michała. Nawet powiedzieli, że „mam się go trzymać”. Tylko siostra rozpoznała w nim TEGO siatkarza, bo rodzice w ogóle siatkówką się nie interesują. Ale zaczęli oglądać mecze Politechniki, by być na bieżąco jak Michał przyjedzie.
Mój chłopak zmienił klub. Jastrzębie-Zdrój mi go zabrało. Były przez to kłótnie, ale jeździliśmy do siebie w miarę możliwości. Dlaczego nie przeprowadziłam się z nim? Było mi dobrze w Warszawie.
Prawdziwe kłopoty ściągnął na nas rok 2012. Bynajmniej tak nam się na początku wydawało. Już w sylwestra 2011/2012 po pierwszej w nocy witałam się z kibelkiem. Michał wrzeszczał, że za dużo wypiłam i dlatego mój żołądek się zbuntował. Było mi wszystko jedno co mówił, ważne, żeby już było mi lepiej.. A miał być taaaaaki sylwester w Jastrzębiu. Jednak w połowie stycznia 2012 dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Wywróciło to całe moje życie, nie planowałam tego. Nie teraz. Tak cholernie się bałam Michała, rodziców, tego co będzie. Jednak nie taki diabeł straszny jak go malują. Przyszły ojciec się ucieszył, a i dziadkowie nie narzekali. Postawili nam tylko jeden warunek. ŚLUB. I 23 czerwca 2012, kiedy ja byłam w 7 miesiącu, a Michał przygotowywał się do finału Ligii Światowej w Sofii, urządziliśmy wesele na 200 osób. Huczne, z jajem.
3 sierpnia na świat przyszedł Jakub Kubiak. Jego ojciec był przeszczęśliwy. Nie dość, że 8 lipca został złotym medalistą LŚ, to teraz został ojcem! Pierwsze dni, miesiące były trudne dla nas. Obydwoje byliśmy podenerwowani nocnymi pobudkami. Ale staraliśmy się nie wrzeszczeć na siebie, tylko pomagać sobie. I tak właśnie było. Michał starał się spędzać z nami każdą wolną chwilę. I minął rok. Nadszedł styczeń, a ja jestem w czwartym miesiącu drugiej ciąży. Teraz mąż zażyczył sobie córeczki. Żartują sobie z nas, że się rozpędziliśmy z produkcją.. A co tam. Kubuś ma 18 miesięcy, całą uwagę poświęcam jemu. Mały jeszcze nie mówi, a już mi pyskuje np., jeśli ja mu tłumaczę, że nie wolno dotykać taty torby, to on mi coś po swojemu odpowie. Ja krzyknę to on krzyknie. Zabawna sytuacja dla kogoś, kto to widzi. A wiecie jak on ojca leje? Nieraz Michał dostał od Kuby z pieści. Bardzo aktywne dziecko mamy – tak to sobie tłumaczymy.
Dziś jest 11 stycznia, sobota. Właśnie skończył się mecz Jastrzębski – ZAKSA. Przegraliśmy. Kuba już od godziny śpi. Około 22 wrócił mój maż. 



No więc tak to się zaczyna. Inna perspektywa, Michał już po ślubie, z rodziną. Mam nadzieję, że zaciekawi Was to opowiadanie. A kolejny rozdział postaram dodać się w środku tygodnia. ;)
Mogłabym liczyć na jakiś rozgłos? Chciałby ktoś zareklamować moje opowiadanie?

Pozdrawiam, Ola. ;)

2 komentarze:

  1. Jestem Dośka. ;) Kiedyś też pisałam opowiadania, ale z wiekiem i z braku czasu przestałam. Pomagam z rozgłosem, napisałam do kilku moich byłych czytelniczek. Czekam za kolejnym ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hyhy :D no , powiem szczerze, że zapowiada się ciekawie :D coś oryginalnego :p jeżeli to nie kłopot, to informuj mnie [ 3774639 ] z góry dziękuję ; ) a w wolnej chwili zapraszam do siebie - http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/ pozdrawiam, Młoda ; )

    OdpowiedzUsuń