środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 2



Słyszałam jak poszedł do łazienki, wziął prysznic. Słyszałam jak przekręca zamek w drzwiach wejściowych. Potem zajrzał jeszcze do pokoju małego, a po chwili wchodził już do sypialni. W miarę jego możliwości delikatnie położył się na łóżku i przytulił do moich pleców.
-Śpisz?- szepnął.
-Czekałam za Tobą. Padnięty?
-Bardzo, wytyrali mnie. Jak moja Kruszyna?- spytał i położył rękę na moim brzuchu.
-No jeszcze za bardzo to nie daje mi znaków swojego istnienia, ale dobrze- cichutko się zaśmiałam.- Oczywiście, poza porannymi mdłościami.
-Biedactwo.. Ej, odwróć się do mnie. Nie lubię mówić do pleców..- posłusznie wykonałam jego prośbę, ale za to z jakim wielkim uśmiechem.- Jutro mam wolne. Co robimy?
-Fajnie by było odwiedzić twoich rodziców, ale zanim byśmy dojechali do Wałcza, to południe by było.. Nie wiem, polenimy się pewnie.
-Jak co niedzielę- podsumował śmiejąc się i lekko całując w usta.
-Piłeś?- Michał zawsze po przegranym meczu umawiał się z kumplami na piwo.
-Tylko jedno. Jutro idziemy odreagować.. Nie masz nic przeciwko?- spytał, przyciskając mnie do swojego torsu.
-Idź, idź. Byłeś u Kuby?
-Chrapał sobie- uśmiechnął się i mrugnął okiem.

Przez te poranne mdłości już o 7:30 byłam „na nogach”. Niech już to się skończy bo do końca ciąży się nie wyśpię. Po wyszczotkowaniu zębów ruszyłam do kuchni z zamiarem zrobienia naleśników na śniadanie. Już po 15 minutach po całym mieszkaniu roznosił się piękny zapach świeżych naleśniczków. Pewnie za chwilę największy głodomór wstanie – pomyślałam. Gdy kończyłam smażyć, Kubiak objął mnie w tali i pocałował w szyję.
-Dzień dobry pani Kubiak, takie słodkości to ja chcę codziennie – oznajmił.
-Pff, dostaniesz tylko jednego, żebyś za bardzo nie przytył- zabawnie poklepałam go po brzuchu.
Ooo, zjawił się w samych bokserkach.
-Oj kochanie..- i już jego rączka wkradła się pod moją piżamę.
-Misiek.. Zaraz obudzi się Kuba, siadaj do stołu proszę..- natychmiast odsunął się ode mnie.
-Dobra, jeszcze przyjdziesz- walnął focha.
-A żebyś wiedział, że przyjdę i to nie raz- uśmiech pojawił się na jego pięknej twarzy.
Usiadł przy stole, zabierając swoją kawę i moją herbatę. Ja podałam naleśniki, nutellę i dżem truskawkowy. Ledwo zasiadłam, a już mały się obudził. Po kilku minutach w komplecie jedliśmy śniadanie.
-Aha, Damian pisał mi, że tak o szóstej wychodzimy – poinformował.
-No dobra, tylko nie siedź za długo. Pamiętaj, że masz żonę i dwójkę dzieci w domu – a co, nie ma? Niech pamięta.
-Dwójki to jeszcze nie mam- i pokazał mi język, śmiejąc się.
-Ty jesteś głupi- westchnęłam, karmiąc Kubę.
-Baba!- odezwał się mały. W sumie to on cały czas krzyczy „Baba”.
-Wrócę koło ósmej- zapewnił.
-Michał, gdzie masz obrączkę?- zauważyłam, że jej nie ma. Ani na palcu ani na naszyjniku, jak to na mecze nosi.
-O kurcze..- i chyba na serio się przeraził.- A nie, nie.. W łazience na półce zostawiłem. Zaraz założę, spokojnie.
-Misiek, a może pojedziemy do centrum? Kupimy małemu jakiś fajny dresik, no i lodówkę uzupełnimy..
-Okej, czemu nie. Słodyczy musimy dużo kupić.. Dla Jakuba oczywiście- zaśmiał się.
No i koło 13 pojechaliśmy na zakupy. Michał i jego gruby portfel wszedł do dziecięcego, a ja z Kubą jedząc gofry szliśmy za nim. A gdy zjedliśmy to weszliśmy szukając go. Kubiak stał przy koszulkach dla dzieci z „mam super tatę”.
-To dla Kuby- i wrzucił do koszyka, teraz ogląda dresik.- To dla Jakuba.. A ty se młoda gacie kup- w końcu mnie zauważył, a ja wybuchłam śmiechem.
Zawsze gdy jesteśmy na zakupach, Michał kupuje rzeczy tylko dla Kuby a mi każe majteczki sobie kupić. I takim to sposobem mam około 100 par z czego kilkanaście nie noszonych. Syn dostał koszulkę, spodnie i dresik, ja majteczki, a tata wyszedł bez niczego. Kolejny nasz cel to Biedronka. Michał wsadził Kubę do wózka i tak sobie „zwiedzaliśmy”.
-Dobra, to bierz co chcesz- oznajmił.
No to nasz koszyk szybko się napełnił. Naprawdę bardzo szybko. Głównie słodyczami. I już widzę to spojrzenie męża..
-Olka pojebało Cię? Myślisz, że ja pieniędzmi sram?- oburzył się.
-A to było takie „bierz co chcesz, ale do dwóch dych”?- spytałam i ponownie zaczęłam się śmiać.
-Kurde, co Ty dzisiaj tak się chichrasz? Ola!
-Oj Misiek, to chyba dobrze nie? O patrz te kolorowe kuleczki czekoladowe, bierzemy- a ten tylko westchnął.
Michał zawsze robi „dramaty” na zakupach, ale i tak jak podchodzimy do kasy to wyciąga portfel. 


Dzięki za odwiedziny. Co prawda to mój pierwszy blog, mam nadzieję, że się spodoba. ;)
Nowy rozdział pewnie w weekend :)

4 komentarze:

  1. Ha, pierwsza! :D
    coś mi się wydaje, że Michał nie wróci koło ósmej.. a może to tylko moja chora wyobraźnia ? :D dzięki za odwiedziny u siebie ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę wpadała tutaj częściej!
    Bardzo mi się podoba taki Michał :D

    OdpowiedzUsuń
  3. #6 na http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/ zapraszam ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie trafiłam na twój blog świetny jest już nie mogę doczekać sie następnego rozdziału pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń