czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 13

19 maja cały świat obiegła informacja o kontuzji Michała. Ja dowiedziałam się o tym przez telefon od Stefana Antigi. Dzwonił, żeby mnie tylko poinformować i uspokoić. Na razie on nic nie wie, ale gdy tylko będzie wszystko jasne da mi znać. Oczywiście poprosiłam o Michała do telefonu, ale tylko usłyszałam w tle ‘kurwa nie’, gdy trener chciał mu podać komórkę. Podobno podczas odnowy biologicznej upadł i zrobił sobie „coś” z ręką. Zdenerwowana czekałam za jakimkolwiek telefonem od trenera, lekarzy lub chłopaków. Do mnie zadzwoniła moja mama i teściowa, Zibi oraz Błażej. Oczywiście szybko nakreśliłam im całą sytuację, czyli powtórzyłam to, co powiedział mi Stefan i zbyłam ich, gdyż czekam za wiadomościami od nich. Mój teściu to osobiście pofatygował się do naszego mieszkania.
-Taki pech.. Przecież Michał to był najlepszy zawodnik, on ciągnął całą drużynę..- wzdychał Jaro, pijąc kawkę w naszym salonie.
-Ja nie wyobrażam sobie tego, co on teraz czuje.. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że 3 godziny temu dostałam tylko telefon od Antigi, który powiedział mi, że Michał zrobił sobie „coś” z ręką na odnowie biologicznej. I nic więcej, kompletnie żadnego sygnału co się tam dzieje. Przecież oni wiedzą, że my też się martwimy, powinni już dzwonić- mówiłam, nakręcając się bardziej.
-Ja w to nie wierzę.. Do mnie jeszcze to nie dotarło.
Siedzieliśmy i czekaliśmy. Zjedliśmy obiad, nawet obejrzeliśmy odcinek Ukrytej Prawdy. A tu nic. Dopiero wieczorem, gdy już teść chciał już wyjść, zadzwonił do nas Krzysiek Ignaczak. Naaareeeszcie!
-Hej Olka, tutaj Igła- kulturalnie się przedstawił.
-No cześć, Krzysiu co się tam u was dzieje?- mruczałam, chodząc po salonie.
-Nie jest dobrze, Ola. Michała wzięli do Łodzi, tam będzie miał chyba operację. Połamał sobie kości u ręki. Na 100% będzie miał gips i dość długie zwolnienie..- relacjonował bez żadnego owijania.
-O Boże..- z wrażenia usiadłam.
-Wyjdzie z tego, to walczak jest. Był strasznie wkurwiony. Stefan dzwonił do Ciebie?
-Tak, ale kilka godzin temu i dopiero od Ciebie dowiaduje się szczegółów. Igła, gdzie on dokładnie jest?- pytałam, bo przecież muszę być przy nim.
-Ty chyba nie chcesz przyjechać? Olka, niedługo rodzisz, on się wkurzy jak Cie zobaczy!- warczał.- Zostań w Żorach, my będziemy na bieżąco Cię informować o wszystkim.
-Krzysiu, ale ja jestem jego żoną- powiedziałam dobitnie.- Muszę do niego jechać.
-Może najpierw do niego zadzwoń- podpowiedział.
-No jakby tylko odebrał.. Dzięki Igła za wiadomość, zaraz spróbuję do Michała zadzwonić- pożegnaliśmy się i rozłączyłam.
Jaro szybko dowiedział się ode mnie o wszystkim. Sam wszedł na Internet i przeszukał wszystkie portale sportowe. Do męża nie mogłam się dodzwonić. Wyłączony telefon cały czas miał. Teść po chwili opuścił nasze mieszkanie, a ja poszłam wykąpać Kubę. Mały dziś był strasznie spokojny, jakby wiedział co się dzieje. Szybko go nakarmiłam i położyłam spać. Około 22 zadzwonił mój telefon. Nieznany numer.
-Halo?- spytałam, przerzucając kanały w telewizorze.
-Ola..- usłyszałam ciche syknięcie, od razu zerwałam się z kanapy.
-Boże Michał, nareszcie dzwonisz! Ja już tu od zmysłów odchodzę!
-Kochanie jest źle.. Nie zagram już w światówce, chyba na Mistrzostwa też nie pojadę.. Ola tak się fatalnie czuję, jestem załamany- po głosie można było nawet to wyczuć. Mimowolnie zaczęłam płakać.
-Misiu mam przyjechać? Przejdziemy przez to razem..- a w głowie już miałam wizję, jak jadę do Łodzi.
-Nie skarbie, zostań w domu.. Zawiodłem siebie, Ciebie, trenera..
-O czym Ty mówisz? Michał to był wypadek! Nie z Twojej winy- chciałam go jakoś pocieszyć, ale co zrobić jak on ma taki smutny głos.
-Gdybym nie szedł po tej śliskiej podłodze.. Kurwa, że akurat zachciało mi się pływać- warknął wściekły.
-Kochanie..- mruknęłam uspokajająco.- Co teraz będzie?
-Nie wiem Olka, kurwa nie wiem.. Jestem teraz w Łodzi w szpitalu, robili mi masę prześwietleń. Któryś tam lekarz powiedział, że operacja musowo. Chcę jak najszybciej stąd wyjść i być już w domu.
-O Boże.. Michał ja chcę przyjechać, jutro z rana jestem u Ciebie- to postanowione, ciekawe co na to mój mąż.
-Nie Ola. Kurwa jesteś w ciąży, nie możesz się denerwować, więc tu nie przyjeżdżaj. Przecież gdybym ja Ciebie tutaj zobaczył, to od razu bym z sali wypierdolił. Lekarze do mnie w strachu przychodzą, bo już kilku oberwało ode mnie. Chcesz, żebym na Ciebie też nawrzeszczał? Niedługo wrócę do domu, jutro pewnie któryś z chłopaków przywiezie moje rzeczy ze Spały- mówił, a ja w ciszy go słuchałam.- Olka skarbie, nie gniewaj się. Po prostu nie chcę, żebyś mnie widziała w takim stanie.
-Dobrze Michał ja nie przyjadę, ale przygotuj się na wizytę Twoich rodziców. Wszyscy strasznie się martwimy o Ciebie..- nie wiem czemu, ale po policzku po raz kolejny spłynęła mi łza.
-Wyliże się, najwyżej ten rok w kadrze mnie nie będzie- mruknął.- Nie denerwuj się i nie płacz.
-Nie płaczę- powiedziałam, udając silną, chociaż po głosie można było wyczuć.
-Przecież słyszę. Jutro zadzwonię dobra? Bo mi wtedy Oskar przywiezie mój telefon. Kocham Cię- mimo tego, że oboje jesteśmy smutni to lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy po jego wyznaniu.
-Ja Ciebie też, skarbie.

Po kilku dniach Misiek wrócił do domu. Z Łodzi podrzucił go Oskar, który dosłownie wniósł mu torbę do mieszkania, przywitał się ze mną i zwiał do Spały. Kubuś aż zapiszczał, gdy zobaczył ojca. Szybko podbiegł do kucającego już Michała. Mocno wtulili się w siebie, z ostrożnością na rękę.
-Taaaataaaa! Oć!- malec pociągnął go za zdrową rękę do salonu i pokazał na wielki zamek z klocków.
-Taaakii duuży? Sam zbudowałeś?- zachwycał się, oglądając dzieło.
-Z mamą!
Kubiak podszedł do mnie i bardzo mocno przytulił. Atmosfera nie była jakaś wybitnie smutna, bo nasz syn non stop wygłupiał się. Poszłam do kuchni dokończyć obiad, zostawiając panów samych. Misiek rozweselił się, widząc szczęśliwego i piszczącego synka. Gdy zawołałam ich na obiad, to przyszli uśmiechnięci, a Kubi pokazał mi swój gips. Był cały pomazany pisakami. Oboje parsknęliśmy śmiechem, spoglądając na małego Picasso.
-To mówisz, że artystę mamy w domu?- powiedziałam, uspokajając śmiech.
-Widać, że szkoliłaś go rysować- obserwowaliśmy, jak Kuba biega po kuchni i zabrał się za trzaskanie drzwiczkami.
-Kuba- syknęłam ostrzegawczo, a on co? Spojrzał się, uśmiechnął nawet i z całej siły zatrzasnął drzwiczki.
-Chodź, mama zrobiła obiad, zjemy- Misiek posadził go na specjalnym krzesełku. Przeoczyłam ten moment i nie wiem jak to zrobił jedną ręką.
-Mama, tata, mama, tata, mama, tata- w kółko powtarza Jakub, waląc plastikową łyżeczką o krzesło.
-Jak to teraz będzie?- spytałam, gdy nasze talerze były już puste.
-No co no, mam przerwę jakoś 2 miesiące.. Kurwa, z jednej strony się cieszę, bo będę tutaj jak Amelka się urodzi, ale z drugiej przecież ja jestem kaleką, mam gips, tylko zawadzam- dołował się jeszcze bardziej, więc wypuściłam Kubę z krzesełka i usiadłam Miśkowi na kolanach.
-Nie jesteś kaleką, gips jest tylko na jakiś czas.. Amelka będzie chciała zobaczyć szczęśliwego tatusia a nie takiego smutasa- pogładziłam go po policzku, patrząc w oczy.
-Cieszę się, że Cię mam- czule mnie pocałował, mocniej obejmując.
Chciałam trochę poprawić swoją pozycję na jego kolanach, no ale niestety nie udało mi się. Zaklinowałam się między stołem a torsem Miśka. On jak przerwał nasz pocałunek i to zobaczył wybuchnął głośnym śmiechem.
-Dość duży już ten nasz brzuszek, nie?- spytał, kładąc rękę właśnie na nim.
-Niedługo już mała wyjdzie- uśmiechnęłam się.

-Jak dobrze, że łóżeczko złożyłem przed zgrupowaniem, bo teraz nie dałbym rady..


Ah, pechowa ta trzynastka ;)

18 komentarzy:

  1. Szkoda Miśkaa;/ Wyjdzie z tego! Musi!
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka szkoda,ale Kubuś jest słodki :D
    Czekamy teraz na Amelkę.
    Nie mogę doczekać się następnego.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh, ta kontuzja ;/ Dobrze, że to już za nami i Kubiak normalnie trenuje z resztą . ja też dramatyzowałam wtedy, co będzie z reprezentacja, ale jednak nie było tak źle :D Dobrze, że dzięki Kubie i Olce zaczyna się uśmiechać :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. biedny Kubi ale to walczak więc się szybko wyliże :) pozdrawiam i zapraszam do mnie na 52 rozdział www.odpierwszegospotkania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojoj ;x biedny Michal ;c najwazniejsze, ze nie zrobil sobie gorszej krzywdy..
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com gdzie dzisiaj pojawil sie nowy rozdzia ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam serdecznie na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Będzie dziś nowy?

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam serdecznie na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Serdecznie zapraszam na 16 rozdział u Mai i Tomka na http://kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Chcesz zdobyć większą ilość czytelników, ale nie masz ochoty na spamowanie na wszystkich frontach? A może szukasz opowiadań z siatkówką w tle? Wszystkich autorów opowiadań oraz czytelników serdecznie zapraszam do Listy Siatkarskich Opowiadań - najstarszego spisu siatkarskich dzieł.
    Jeżeli interesujesz się opowiadaniami ze skokami narciarskimi w tle lub je po prostu piszesz, nie czekaj - wpadnij do Spisu ze skoczkami narciarskimi! (Obecnie trwa konkurs "Skoczne Opowiadanie Wakacji - zachęcam do głosowania)

    Pozdrawiam i przepraszam za spam.
    E.J.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda Miśka :c
    Ale dobrze,że to nie było nic gorszego.Wyliże się,przecież to walczak jest! <3
    Fajnie,że dzięki Oli i Kubie się uśmiecha :D
    Teraz czekamy na Amelkę.
    Pozdrawiam i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. http://urodzilam-sie-zbyt-wrazliwa.blogspot.com/
    Zapraszam na historię zwykłą, ale może niezwykłą. Losy bliźniaków Piechockich i Muzaja ♥ Co z tego wyniknie? ♥ Mówi o sobie: Jestem osiemnastoletnią, pyskatą blondynką. Moje życie zawsze kręciło się wokół siatkówki. Tata prezes bełchatowskiej Skry, a brat jej libero. Jak się to skończy? :X

    OdpowiedzUsuń