sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 5



Kilka minut po 17 zaczęliśmy zbierać się na halę. Michał już tam był – wiadomo, musi być wcześniej niż my. Natalia biegała po mieszkaniu i szukała rękawiczek, Kuba zadowolony chodził z butelką i pił herbatkę, a ja tuszowałam rzęsy. Razem z synem mieliśmy na sobie „taty” koszulki – tradycyjnie z numerem 13. Ostatnie poprawki, sprawdzanie czy mamy wszystko i już zakładamy buty. Wzięłam kluczyki od kubiakowego auta i otworzyłam drzwi, wypuszczając Natkę i Kubę. A tam co? Rodzice Kubiak.
-No patrzcie, nawet nam drzwi otworzą!- teściu zaczął się śmiać.
-Same trzynastki dziś będą na trybunach – dorzuciła jego żona i dopiero teraz zauważyłam, że także pojawili się w koszulkach z 13.
-Ale Misiek się ucieszy. Nie myśleliśmy, ze przyjedziecie- i już 3 całusy w policzek ze strony teściów.
-Taka mała tam niespodzianka – wyszczerzył się Jarosław, biorąc Kubę na ręce.- Cześć smyku, idziemy dopingować tatę nie?
-Ale będą emocje! Słyszałam, że Ignaczak ma kontuzję, czyli już mamy większe szanse, no bo wiadomo, że Ci młodzi nie są tak dobrzy jak Krzysiek- mówiła mama, bawiąc się kluczykami od samochodu.
-No a Achrem ma rozwolnienie i nie wyjdzie. W ogóle to Schops też nie wydzie, bo ma trądzik, a Konarski wpadł w kompleksy i nie pokaże się, bo tłuszcz wylewa się spod spodenek. Drzyzga nie może włosów ułożyć – żel się skończył, a Nowakowski stwierdził, że jest za niski aby być środkowym. Dobre wieści wujku!- wyłoniła się z łazienki Natalia.
-No i jest nasza rodzinna wredota- wyściskali się.- A na serio Alek ma rozwolnienie?
-Żartuje wujku, wszystko jest dobrze, są już na hali..
-To ja biorę wnuka i do samochodu marsz- rozkazała teściowa, więc posłusznie wyszliśmy.
Po chwili byliśmy już na hali. Kubie założyliśmy specjalne słuchawki na uszy – żeby nikt nie komentował, że żona Miśka tak małe dziecko zabrała na mecz. Usiedliśmy sobie w pierwszym rzędzie zbytnio nie rzucając się w oczy. Byliśmy tylko małą grupką w tych samych koszulkach. Nikt nas nie pozna, że my od Kubiaków. O ironio. Mały wcinał paluszki, teściu pił colę a my rozglądałyśmy się po hali. Po jakimś czasie, gdy cola się skończyła, Michał nas zauważył. Aa się wyszczerzył! No i znalazł jeszcze chwile aby przyjść do nas.
-A gdzie jakiś transparent z dedykacją dla mnie? Tak na mecz przyjechaliście? W ogóle nie jesteście przygotowani. Wstyd!- burzył się, oczywiście na żarty, biorąc na ręce syna.
-Synu, Ty nas tutaj nie opierniczaj tylko masz się postarać i wygrać. Ciesz się, że przyjechaliśmy- mówiła mama i przytuliła go.
-I tak wiedziałem, że przyjedziecie- oznajmił, z pewnością w głosie.- Ile obstawiacie? Zdążymy się wyrobić do ‘M jak Miłość’?- no patrzcie, jak mu humor dziś dopisuje.
-Misiek, 3:2 dla was będzie – wyraziłam swoją opinię. No co? Przecież grają z Asseco.
-I Ty? I Ty mi to mówisz?! No wiesz co, kochanie! Ja tam uważam, że na kolację się wyrobimy.
-Będzie ciężko, ale wygracie 3:1- dodał tata.
-A głupoty opowiadacie! Chłopacy szybko spakują ich do domu, będzie 3:0- otuchy dodała teściowa.
-No i będzie tak jak mamusia mówi. Śmigam skopać im tyłki- pocałował mnie, oddał Kubę i pobiegł na boisko.
A my zdziwieni spojrzeliśmy na moją teściową. Żeby aż tak wierzyć w nich? 3:0 z Asseco?
-No co no, tak tylko powiedziałam, żeby się cieszył. Dostaną niezłą lekcję dziś od Resovii- poprawiła się, a my wybuchliśmy śmiechem.
Jednak jakie zdziwienie pojawiło się na naszej twarzy, gdy wynik meczu był na korzyć „naszych”. Michał szalał na ataku, szalał w obronie i szalał z nerwami. Co chwili widziałam, jak się denerwuję. Taki to już Misiek, trzeba się przyzwyczaić. Oo, nawet zdążył sobie uciąć krótką „pogawędkę” z Veresem. I od tego czasu posyłali sobie „czułe” spojrzenia. Raany, jestem zazdrosna. Igłe też dopadł. Pogadali, pośmieli się, Michał pokazał na nas rękę, a Krzysiu pomachał, uśmiechając się.
Po meczu Kruszyna przyszła do nas. Zadowolona, wyszczerzona, tryskająca humorem Kruszyna. No w końcu wygrali 3:0, to ma powód do radości.
-No i co, zatkało kakao?- spytał „na wejściu”.
-Miśku, my od początku meczu wiedzieliśmy, że w takim stylu wygracie- powiedziałam, śmiertelnie poważnie, chociaż zdradziły mnie te ogniki w oczach.
-Ty zobaczysz, że ja się z Tobą jeszcze policzę. W sierpniu zobaczysz, jak już nie będziesz miała pakunku z przodu- śmiał się, obejmując mnie ramieniem.
-Gratulacje Michał, na takie widowiska aż chce się przychodzić- pogratulował Jarosław.
-Nasz synek dziś bardzo ładnie, normalnie MVP- pochwaliła jego żona.
Chwilę postaliśmy, po czym stwierdziliśmy, że czas do domu. Mój mąż oczywiście jechał z kumplami opić mecz (głupio mu było, bo rodzice przecież przyjechali, ale dostał od nich pozwolenie).
W kuchni zrobiliśmy szybką kolację. Umyłam Kubę, dałam mu butelkę mleczka i mały poszedł spać. Jaro też był zmęczony i meczem jak i podróżą, więc też odpłynął. A ja z teściową oglądałam M jak Miłość, zawzięcie komentując sytuację w odcinku. I gdy skończył się serial, usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Nie, to nie było pukanie. To było walenie do drzwi. Razem z mamą obstawiałyśmy kto to może być: ja stawiałam na Miśka, ona na kogoś przypadkowego, np. sąsiada. I tak jak przypuszczałam, w korytarzu ujrzałam męża w stanie lekkiej nieważkości. Tak się chłopaczyna chwiał, ale opakowanie 10 jaj doniósł, chociaż nikt go o to nie prosił. Wpuściłam go do domu i od wejścia słuchał mojego kazania.
-Znowu piłeś! Teraz już nieważne czy mecz przegrany czy wygrany, każdy powód dobry do napicia! Ty poczekaj, jak ja zadzwonię do trenera. Skończą się te wasze schadzki, idioto!- trzeba było „podrzeć trochę ryja”, bo to już robi się nieciekawe.
-Jarek, Jarek, obudź się- mama stała w progu pokoju, budząc swojego męża, ale patrząc na nas.
-Oj cicho bądź. Zrób mi jajecznicę- i podał mi jajka.
Ruszył do kuchni, a we mnie złość się gotowała. Aaaaj, patelnia parzy, olej gorący – tak opisywałam mój wewnętrzny stan. No ludzie chciałam się pohamować, chciałam na spokojnie iść spać, bez awantury. No ale kurde.. Do kuchni szedł tyłem do mnie – to logiczne, a jajka w moich rękach były znakiem. Chcesz jajecznicę, to ją będziesz miał kochanie! Weszłam za nim, zobaczyłam jak stoi przy lodówce. Teściówka nadal budziła męża i nadal nas obserwowała.
No i moja złość wybuchła. Czułam się jak snajper. Miałam 10 naboi (jajek), cel: michałowe plecy. No i poszło. Wszystkie jajka znalazły się na jego plecach.
-Jarek wstawaj, Olka jajami rzuca!- krzyknęła, a jej mąż od razu wstał. Tak bynajmniej słyszałam.
-Robisz mi tą jajecznicę czy nie?- spytał siadając przy stole.
No trzymajcie mnie ludzie!
-Ależ oczywiście kochanie- z szafki koło lodówki wyjęłam kilogram mąki.
Bardzo ładnie otworzyłam je i w bardzo ładnym stylu cała zawartość opakowania znalazła się na Kubiaku. Oo, patrzcie jaka kompozycja! Mąka, jajka jeszcze tylko mleko i naleśniki smażymy!
-Rany boskie Michał!- do kuchni wparowali jego rodzice, po czym oglądając syna wybuchli śmiechem. – Co tutaj się stało?
A ich synek co? Położył głowę na stół i chyba usnął. Tata aż z wrażenia przysiadł przy nim i poklepał go po ramieniu.
-Jajecznicę chciał. To i ją dostał!- wyjaśniłam.
-Hahahaha, o kurde ale Michał ma przekichane! Ty to go krótko trzymasz!
-No bo co chwile pije! Ja, np. zauważyłam, że Michał lubi też dostawać kijem od miotły. Ostatnio jak dostał, to na plecach aż ślad był. Nerwowo przy nim długo nie uciągnę- komentowałam.
Postaliśmy, pogadaliśmy i Miśka zostawiliśmy w salonie na kanapie. Oczywiście podłożyliśmy pod niego koc, żeby nie ubrudził mebla. Zdążyłam jeszcze pomalować paznokcie na rażący róż i poszłam spać. Ciężki dzień, moi mili.
A rankiem co? Czysty Michał przyszedł, przepraszał, przymilał się. Wiadome, że rozgrzeszenie otrzymał. I co usłyszałam, gdy „podaliśmy sobie ręce”?
„Zrobisz mi jajecznicę”?
No kuuurdeee.
Wyjaśniłam mu, dlaczego tak nagle wybuchłam śmiechem. Sam był w szoku, ze obudził się w salonie i to jeszcze w jakieś papce – tak określił jajka i mąkę.
Koło południa rodzice wymyślili, że zabiorą swojego wnuka na spacer, a my mamy pobyć razem sami. Okeej, noł problem w końcu zrobię porządny deser, a Michał obejrzy w spokoju wczorajszy mecz.
Siedzimy sami już dobre 2 godziny, Misiek nagle otrzymuje telefon i zamyka się w łazience. Sex telefon? Nie sądzę. Słyszę jak coś warczy, potem krzyknął, znowu warczy. I idzie do kuchni w moim kierunku. Jest zły? Tak mi się wydaje. Siada przy stole, patrząc wyczekująco na mnie.
-Chcesz mi coś powiedzieć? Masz kogoś na boku?- mówi, a jego ręce układają się w pięść. 



No proszę jak się nam Michał rozszalał. :D
Dzięki za komentarze, motywujecie mnie! ;)
Kolejny rozdział pewnie w przyszłym tygodniu ;)

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz ! 

15 komentarzy:

  1. uwielbiam Natalię XD wredota jedna no :D mamuśka też dobra :D Olka wcale nie lepsza XD żeby tak we własnego męża jajkami?! :D uuuu Michał coś przeskrobał ? mam nadzieję, że nie! i teraz najważniejsze pytanie! CZEMU KOŃCZYSZ W TAKIM MOMENCIE ?! ugh, teraz będę miała problemy z snem XD dodaj szybko kolejny :D a i ten, pewnie już wiesz, a ja wcale nie napiszę nic nowego, ale MAMY MEDALA! Stoch moim miszczem *.* pozdrawiam, Młoda <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Ogólnie opowiadanie świetne,z abawne, rozwaliła mnie akcja z jajecznicą. Ale końcówka?! Co to za telefon? I skąd takie głupie przypuszczenia? Wyczuwam kłótnie...
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna sytuacja z tą jajecznicą,blog i rozdziały są fantastyczne.Jak przeczytałam pierwszy rozdział to od razu wiedziałam że tu zostanę na długo :) Telefon... No to przeczuwam kłótnię,straszną??? Czekam na kolejny.
    Zapraszam serdecznie do siebie http://pamietaszmnie.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że pozostaniesz na długo u mnie ;)
      Ale to Twoje opowiadanie jest świetne ! :*

      Usuń
  4. Wkręt trzeci - http://zycie-to-zwykla-sciemniara.blogspot.com/
    #10 -http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/ zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział z niecierpliwością czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. baardzo fajne opowiadanie ;)
    Czekam na więcej i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. #11 na http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/ jeśli masz czas i ochotę, zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wkręt czwarty - http://zycie-to-zwykla-sciemniara.blogspot.com zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wkręt piąty - http://zycie-to-zwykla-sciemniara.blogspot.com/
    #12 - http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/
    jeśli masz czas i ochotę, zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszałaś mnie, więc jestem ;)
    Co prawda trochę mi zajęło, zanim tu dotarłam, ale lepiej późno niż w cale :D
    Opowiadanie bardzo ciekawe i inne od tych, co do tej pory czytałam ;]
    Tylko mi nie mów, że z Michała zrobisz alkoholika, który jest agresywny wobec żony!
    Co ktoś mógł mu nagadać... I czemu Misiek od razu w to uwierzył? Nie mam pojęcia, ale nie podoba mi się to :/
    Czekam na dalsze rozdziały i pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za Twoją opinię ;)
      Szczerze to nie wiem co zrobię z Michałem, ale pomysły mam na bardziej grzecznego lub właśnie przeciwnie niegrzecznego :D
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  11. http://zycie-to-zwykla-sciemniara.blogspot.com/ - wkręt szósty, zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń