Kilka minut po 17 zaczęliśmy zbierać się na halę. Michał już
tam był – wiadomo, musi być wcześniej niż my. Natalia biegała po mieszkaniu i
szukała rękawiczek, Kuba zadowolony chodził z butelką i pił herbatkę, a ja
tuszowałam rzęsy. Razem z synem mieliśmy na sobie „taty” koszulki – tradycyjnie
z numerem 13. Ostatnie poprawki, sprawdzanie czy mamy wszystko i już zakładamy
buty. Wzięłam kluczyki od kubiakowego auta i otworzyłam drzwi, wypuszczając
Natkę i Kubę. A tam co? Rodzice Kubiak.
-No patrzcie, nawet nam drzwi otworzą!- teściu zaczął się
śmiać.
-Same trzynastki dziś będą na trybunach – dorzuciła jego
żona i dopiero teraz zauważyłam, że także pojawili się w koszulkach z 13.
-Ale Misiek się ucieszy. Nie myśleliśmy, ze przyjedziecie- i
już 3 całusy w policzek ze strony teściów.
-Taka mała tam niespodzianka – wyszczerzył się Jarosław,
biorąc Kubę na ręce.- Cześć smyku, idziemy dopingować tatę nie?
-Ale będą emocje! Słyszałam, że Ignaczak ma kontuzję, czyli
już mamy większe szanse, no bo wiadomo, że Ci młodzi nie są tak dobrzy jak
Krzysiek- mówiła mama, bawiąc się kluczykami od samochodu.
-No a Achrem ma rozwolnienie i nie wyjdzie. W ogóle to
Schops też nie wydzie, bo ma trądzik, a Konarski wpadł w kompleksy i nie pokaże
się, bo tłuszcz wylewa się spod spodenek. Drzyzga nie może włosów ułożyć – żel
się skończył, a Nowakowski stwierdził, że jest za niski aby być środkowym.
Dobre wieści wujku!- wyłoniła się z łazienki Natalia.
-No i jest nasza rodzinna wredota- wyściskali się.- A na
serio Alek ma rozwolnienie?
-Żartuje wujku, wszystko jest dobrze, są już na hali..
-To ja biorę wnuka i do samochodu marsz- rozkazała teściowa,
więc posłusznie wyszliśmy.
Po chwili byliśmy już na hali. Kubie założyliśmy specjalne
słuchawki na uszy – żeby nikt nie komentował, że żona Miśka tak małe dziecko
zabrała na mecz. Usiedliśmy sobie w pierwszym rzędzie zbytnio nie rzucając się
w oczy. Byliśmy tylko małą grupką w tych samych koszulkach. Nikt nas nie pozna,
że my od Kubiaków. O ironio. Mały wcinał paluszki, teściu pił colę a my
rozglądałyśmy się po hali. Po jakimś czasie, gdy cola się skończyła, Michał nas
zauważył. Aa się wyszczerzył! No i znalazł jeszcze chwile aby przyjść do nas.
-A gdzie jakiś transparent z dedykacją dla mnie? Tak na mecz
przyjechaliście? W ogóle nie jesteście przygotowani. Wstyd!- burzył się,
oczywiście na żarty, biorąc na ręce syna.
-Synu, Ty nas tutaj nie opierniczaj tylko masz się postarać
i wygrać. Ciesz się, że przyjechaliśmy- mówiła mama i przytuliła go.
-I tak wiedziałem, że przyjedziecie- oznajmił, z pewnością w
głosie.- Ile obstawiacie? Zdążymy się wyrobić do ‘M jak Miłość’?- no patrzcie,
jak mu humor dziś dopisuje.
-Misiek, 3:2 dla was będzie – wyraziłam swoją opinię. No co?
Przecież grają z Asseco.
-I Ty? I Ty mi to mówisz?! No wiesz co, kochanie! Ja tam uważam,
że na kolację się wyrobimy.
-Będzie ciężko, ale wygracie 3:1- dodał tata.
-A głupoty opowiadacie! Chłopacy szybko spakują ich do domu,
będzie 3:0- otuchy dodała teściowa.
-No i będzie tak jak mamusia mówi. Śmigam skopać im tyłki-
pocałował mnie, oddał Kubę i pobiegł na boisko.
A my zdziwieni spojrzeliśmy na moją teściową. Żeby aż tak
wierzyć w nich? 3:0 z Asseco?
-No co no, tak tylko powiedziałam, żeby się cieszył. Dostaną
niezłą lekcję dziś od Resovii- poprawiła się, a my wybuchliśmy śmiechem.
Jednak jakie zdziwienie pojawiło się na naszej twarzy, gdy
wynik meczu był na korzyć „naszych”. Michał szalał na ataku, szalał w obronie i
szalał z nerwami. Co chwili widziałam, jak się denerwuję. Taki to już Misiek,
trzeba się przyzwyczaić. Oo, nawet zdążył sobie uciąć krótką „pogawędkę” z
Veresem. I od tego czasu posyłali sobie „czułe” spojrzenia. Raany, jestem
zazdrosna. Igłe też dopadł. Pogadali, pośmieli się, Michał pokazał na nas rękę,
a Krzysiu pomachał, uśmiechając się.
Po meczu Kruszyna przyszła do nas. Zadowolona, wyszczerzona,
tryskająca humorem Kruszyna. No w końcu wygrali 3:0, to ma powód do radości.
-No i co, zatkało kakao?- spytał „na wejściu”.
-Miśku, my od początku meczu wiedzieliśmy, że w takim stylu
wygracie- powiedziałam, śmiertelnie poważnie, chociaż zdradziły mnie te ogniki
w oczach.
-Ty zobaczysz, że ja się z Tobą jeszcze policzę. W sierpniu
zobaczysz, jak już nie będziesz miała pakunku z przodu- śmiał się, obejmując
mnie ramieniem.
-Gratulacje Michał, na takie widowiska aż chce się
przychodzić- pogratulował Jarosław.
-Nasz synek dziś bardzo ładnie, normalnie MVP- pochwaliła
jego żona.
Chwilę postaliśmy, po czym stwierdziliśmy, że czas do domu.
Mój mąż oczywiście jechał z kumplami opić mecz (głupio mu było, bo rodzice
przecież przyjechali, ale dostał od nich pozwolenie).
W kuchni zrobiliśmy szybką kolację. Umyłam Kubę, dałam mu
butelkę mleczka i mały poszedł spać. Jaro też był zmęczony i meczem jak i
podróżą, więc też odpłynął. A ja z teściową oglądałam M jak Miłość, zawzięcie komentując
sytuację w odcinku. I gdy skończył się serial, usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
Nie, to nie było pukanie. To było walenie do drzwi. Razem z mamą obstawiałyśmy
kto to może być: ja stawiałam na Miśka, ona na kogoś przypadkowego, np.
sąsiada. I tak jak przypuszczałam, w korytarzu ujrzałam męża w stanie lekkiej
nieważkości. Tak się chłopaczyna chwiał, ale opakowanie 10 jaj doniósł, chociaż
nikt go o to nie prosił. Wpuściłam go do domu i od wejścia słuchał mojego
kazania.
-Znowu piłeś! Teraz już nieważne czy mecz przegrany czy
wygrany, każdy powód dobry do napicia! Ty poczekaj, jak ja zadzwonię do
trenera. Skończą się te wasze schadzki, idioto!- trzeba było „podrzeć trochę
ryja”, bo to już robi się nieciekawe.
-Jarek, Jarek, obudź się- mama stała w progu pokoju, budząc
swojego męża, ale patrząc na nas.
-Oj cicho bądź. Zrób mi jajecznicę- i podał mi jajka.
Ruszył do kuchni, a we mnie złość się gotowała. Aaaaj,
patelnia parzy, olej gorący – tak opisywałam mój wewnętrzny stan. No ludzie
chciałam się pohamować, chciałam na spokojnie iść spać, bez awantury. No ale
kurde.. Do kuchni szedł tyłem do mnie – to logiczne, a jajka w moich rękach
były znakiem. Chcesz jajecznicę, to ją będziesz miał kochanie! Weszłam za nim,
zobaczyłam jak stoi przy lodówce. Teściówka nadal budziła męża i nadal nas
obserwowała.
No i moja złość wybuchła. Czułam się jak snajper. Miałam 10
naboi (jajek), cel: michałowe plecy. No i poszło. Wszystkie jajka znalazły się
na jego plecach.
-Jarek wstawaj, Olka jajami rzuca!- krzyknęła, a jej mąż od
razu wstał. Tak bynajmniej słyszałam.
-Robisz mi tą jajecznicę czy nie?- spytał siadając przy
stole.
No trzymajcie mnie ludzie!
-Ależ oczywiście kochanie- z szafki koło lodówki wyjęłam
kilogram mąki.
Bardzo ładnie otworzyłam je i w bardzo ładnym stylu cała
zawartość opakowania znalazła się na Kubiaku. Oo, patrzcie jaka kompozycja!
Mąka, jajka jeszcze tylko mleko i naleśniki smażymy!
-Rany boskie Michał!- do kuchni wparowali jego rodzice, po
czym oglądając syna wybuchli śmiechem. – Co tutaj się stało?
A ich synek co? Położył głowę na stół i chyba usnął. Tata aż
z wrażenia przysiadł przy nim i poklepał go po ramieniu.
-Jajecznicę chciał. To i ją dostał!- wyjaśniłam.
-Hahahaha, o kurde ale Michał ma przekichane! Ty to go
krótko trzymasz!
-No bo co chwile pije! Ja, np. zauważyłam, że Michał lubi
też dostawać kijem od miotły. Ostatnio jak dostał, to na plecach aż ślad był. Nerwowo
przy nim długo nie uciągnę- komentowałam.
Postaliśmy, pogadaliśmy i Miśka zostawiliśmy w salonie na
kanapie. Oczywiście podłożyliśmy pod niego koc, żeby nie ubrudził mebla. Zdążyłam
jeszcze pomalować paznokcie na rażący róż i poszłam spać. Ciężki dzień, moi
mili.
A rankiem co? Czysty Michał przyszedł, przepraszał,
przymilał się. Wiadome, że rozgrzeszenie otrzymał. I co usłyszałam, gdy
„podaliśmy sobie ręce”?
„Zrobisz mi jajecznicę”?
No kuuurdeee.
Wyjaśniłam mu, dlaczego tak nagle wybuchłam śmiechem. Sam
był w szoku, ze obudził się w salonie i to jeszcze w jakieś papce – tak
określił jajka i mąkę.
Koło południa rodzice wymyślili, że zabiorą swojego wnuka na
spacer, a my mamy pobyć razem sami. Okeej, noł problem w końcu zrobię porządny
deser, a Michał obejrzy w spokoju wczorajszy mecz.
Siedzimy sami już dobre 2 godziny, Misiek nagle otrzymuje
telefon i zamyka się w łazience. Sex telefon? Nie sądzę. Słyszę jak coś warczy,
potem krzyknął, znowu warczy. I idzie do kuchni w moim kierunku. Jest zły? Tak
mi się wydaje. Siada przy stole, patrząc wyczekująco na mnie.
-Chcesz mi coś powiedzieć? Masz kogoś na boku?- mówi, a jego
ręce układają się w pięść.
No proszę jak się nam Michał rozszalał. :D
Dzięki za komentarze, motywujecie mnie! ;)
Kolejny rozdział pewnie w przyszłym tygodniu ;)
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz !
uwielbiam Natalię XD wredota jedna no :D mamuśka też dobra :D Olka wcale nie lepsza XD żeby tak we własnego męża jajkami?! :D uuuu Michał coś przeskrobał ? mam nadzieję, że nie! i teraz najważniejsze pytanie! CZEMU KOŃCZYSZ W TAKIM MOMENCIE ?! ugh, teraz będę miała problemy z snem XD dodaj szybko kolejny :D a i ten, pewnie już wiesz, a ja wcale nie napiszę nic nowego, ale MAMY MEDALA! Stoch moim miszczem *.* pozdrawiam, Młoda <3
OdpowiedzUsuńOMG! Ogólnie opowiadanie świetne,z abawne, rozwaliła mnie akcja z jajecznicą. Ale końcówka?! Co to za telefon? I skąd takie głupie przypuszczenia? Wyczuwam kłótnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Świetna sytuacja z tą jajecznicą,blog i rozdziały są fantastyczne.Jak przeczytałam pierwszy rozdział to od razu wiedziałam że tu zostanę na długo :) Telefon... No to przeczuwam kłótnię,straszną??? Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do siebie http://pamietaszmnie.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Mam nadzieje, że pozostaniesz na długo u mnie ;)
UsuńAle to Twoje opowiadanie jest świetne ! :*
Wkręt trzeci - http://zycie-to-zwykla-sciemniara.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń#10 -http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/ zapraszam ;*
Świetny rozdział z niecierpliwością czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Usuńbaardzo fajne opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i pozdrawiam ;)
Dziękuję :*
Usuń#11 na http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/ jeśli masz czas i ochotę, zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńWkręt czwarty - http://zycie-to-zwykla-sciemniara.blogspot.com zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńWkręt piąty - http://zycie-to-zwykla-sciemniara.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń#12 - http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/
jeśli masz czas i ochotę, zapraszam ;)
Zapraszałaś mnie, więc jestem ;)
OdpowiedzUsuńCo prawda trochę mi zajęło, zanim tu dotarłam, ale lepiej późno niż w cale :D
Opowiadanie bardzo ciekawe i inne od tych, co do tej pory czytałam ;]
Tylko mi nie mów, że z Michała zrobisz alkoholika, który jest agresywny wobec żony!
Co ktoś mógł mu nagadać... I czemu Misiek od razu w to uwierzył? Nie mam pojęcia, ale nie podoba mi się to :/
Czekam na dalsze rozdziały i pozdrawiam serdecznie ;*
Dziękuję, za Twoją opinię ;)
UsuńSzczerze to nie wiem co zrobię z Michałem, ale pomysły mam na bardziej grzecznego lub właśnie przeciwnie niegrzecznego :D
Pozdrawiam ;*
http://zycie-to-zwykla-sciemniara.blogspot.com/ - wkręt szósty, zapraszam ;*
OdpowiedzUsuń